Wczorajsza sesja(14.10.09) przyniosła duże wzrosty na naszym rynku. Bez wątpienia wpływ na taki przebieg notowań miały wyniki JP Morgan zza oceanu. Jakby nie było, jest to duży przedstawiciel tej części gospodarki, która doprowadziła do wielkiego kryzysu. Wykazanie „dobrego” wyniku za ostatni kwartał musiało podziałać „In plus” na szeroka rzeszę byków inwestujących na giełdzie. W tym miejscu nie będę opisywał o jaką grupę byków tutaj chodzi ale myślę, że dalsza cześć tego artykułu to wyjaśni.
Wróćmy jednak do początku ruchu wzrostowego a więc do wczesnej wiosny tego roku. Tragiczne informacje dochodzące z gospodarek całego świata sprowadziły indeksy giełdowe do niskich, dawno nie widzianych poziomów.
Chcąc zahamować pogłębianie się kryzysu, rządy największych krajów rozpoczęły pompowanie (a zarazem drukowanie) pieniędzy w instytucje finansowe jak i również w inne dziedziny życia gospodarczego. Taki krok musiał zadziałać jak hamulec awaryjny w pociągu i w jednym momencie zatrzymać spadki na giełdzie. Rozpoczął się wzrost, który w kolejnych miesiącach był wspierany przez kolejne czynniki. Pierwszym z nich była wiara w łatwiejszy dostęp do kredytów a co za tym idzie wiara w możliwość podniesienia się przedsiębiorstw z kolan. Łatwiejszy dostęp do kredytów mógłby również wpłynąć pozytywnie na załamany rynek nieruchomości jak i na ogólną konsumpcje. Niestety nic takiego się nie realizowało i do dzisiaj nie realizuje.
Kolejnym czynnikiem, który pozwalał na kontynuacje wzrostu to poprawa różnej maści indeksów ukazujących nastroje różnych grup społecznych itp. Skoro cały czas rządzący nagłaśniają, że taki zastrzyk gotówki musi pomóc to w końcu wielkie rzesze ludzi zaczynają w to wierzyć.
Następnie przyszedł czas na „manipulowanie” wynikami spółek. Zaniżane przez analityków prognozy okazywały się gorsze od faktycznych danych. Tym samym dawano kolejne powody do wiary, że jest coraz lepiej i najgorsze już za nami. Nic nie przeszkadzało w kontynuacji wzrostów na giełdzie.
Wreszcie pojawiły się twarde dane z gospodarek, które co prawda wskazywały na wyhamowywanie kryzysu, jednak nie pokazywały aby gospodarki miały ruszyć do góry tak jak to się o tym mówiło. Zaczęły pojawiać się komentarze, iż może jednak rynki zbyt mocno urosły i najwyższa pora na korektę.
Jednak na szczęście dla byków nastał czas wyników kwartalnych i znowu pojawiła się szansa na utrzymanie rynku w wysokich strefach poziomów punktowych za sprawą lepszych wyników od zaniżonych prognoz.
W tym miejscu chciałbym wyraźnie podkreślić, że cały wzrost od lutego to profesjonalne zagranie największych instytucji bankowych.
Udzielanie kredytów z pieniędzy otrzymanych od rządu mogłoby przynieść zyski ale dopiero po kilkunastu miesiącach. Tutaj trzeba było zadziałać błyskawicznie aby nie utracić wynagrodzeń, premii itp. Kapitał jaki został wpompowany w instytucje finansowe w połączeniu z psychologicznym podejściem do rynku giełdowego i jego uczestników pozwolił na mistrzowski ruch w celu ratowania swoich prywatnych interesów.
Na początku tego tekstu pisałem o wynikach JP Morgan. Spoglądając tylko i wyłącznie na ostateczny wynik zysków, który jest 7 razy lepszy od tego z ubiegłego roku, można powiedzieć, że wszystko jest na najlepszej drodze do szybkiego powrotu na drogę rozkwitu. Jednak przyglądając się nieco dokładniej można zauważyć, że ponad 2/3 zysku przypada na część inwestycyjną, która tylko za sprawą kreatywnej księgowości(jak najbardziej zgodnej z prawem- wycena toksycznych aktywów według własnego uznania ) wygląda tak różowo. Jest to niezbity dowód na to co pisałem wyżej. Spoglądając na kwoty jakie stoją po stronie tzw. złych kredytów można stracić znaczną część dobrego humoru.
Śmiem twierdzić, iż od jakiegoś czasu wzrosty na giełdzie są bez pokrycia. Bo jak wytłumaczyć, że już dwa czy trzy miesiące temu akcje wyprzedawali zarządzający spółkami giełdowymi a więc ludzie, którzy chyba najlepiej wiedzą jak wygląda i jak będzie wyglądać sytuacja w ich firmach(pisałem o tym kilka artykułów wcześniej) Jednak giełda ma to do siebie, że póki trend trwa to nie ma co z nim walczyć. Nikt jednak nie musi się pod niego podłączać zwłaszcza jeśli chce tego dokonać po 60% wzrostu.
Moim skromnym zdaniem ostatnie dwa miesiące to wręcz podręcznikowa dystrybucja akcji z rąk wspominanych instytucji bankowych do rąk indywidualnych, zaślepionych byków.
O tym że mamy okres dystrybucji akcji bezpośrednio przekonują takie wskaźniki jak Akumulacja/Dystrybucja czy OBV.
Z każdym dniem jestem coraz bardziej przekonany, że to co nas czeka na przestrzeni kilkunastu kolejnych miesięcy to sytuacja o jakiej zapewne nikt prawie nie myśli i nikt prawie w nią nie uwierzy i raczej nie chodzi tu o korektę.
Każdy kolejny dzień tych bezpodstawnych wzrostów przybliża nas do kolejnej fali bessy, która sprowadzi indeksy w okolice jeszcze dawniej nie widziane niż te z przełomu 2008/2009.
Wystarczy spojrzeć na wykresy rynków zagranicznych a zwłaszcza USA aby porównać w jakiej fazie cyklu giełdowego obecnie się znajdujemy.
Jednak nie jest celem tego artykułu przedstawienie analizy indeksów i dlatego zainteresowanych odsyłam do zapisania się na listę Raportów Giełdowych(górna część strony po prawej). W najbliższym czasie roześle pełną analizę do moich subskrybentów. Zaznaczę, że nie jedna osoba po zapoznaniu się z nim może uznać mnie za …… w najlepszym przypadku żartownisia.
Dziękuję wszystkim za zapoznanie się z treścią powyższego artykułu, zapraszam również do przeczytania poprzednich jak i do wpisywania komentarzy!!!
Wszystkich zainteresowanych otrzymywaniem bezpłatnych raportów na temat sytuacji giełdowej a także materiałami szkoleniowymi z zakresu inwestycji giełdowych zapraszam do zapisania się na listę!!!
Nie podoba mi sie ze tlumaczysz "to i tamto", ze "tak jest albo tak nie ma". Artykul jest napisany piorem studenta, co najwyzej inwestora pasjonata. Tlumaczenie , ze uroslo za wysoko i argumentowanie tego wskaznikiem czy oscylatorem jest oznaka amatorstwa. Najwazniejsze sa zyski spolek, ktore kreuja trend gieldowy. Dane, wskazniki i inne zewnetrzne czynniki nie maja zadnego wplywu na trend - ktory "napedzany jest zyskami spolek !" Rynek kapitalowy nie odzwierciedla bezposredniej sytuacji w gospodarce, tylko z poslizgiem : 4-6 kw. jak latwo to przeliczyc, mowimy o roku do przodu lub dalej. Autor artykulu piszac o nadplynnosci pieniadza na rynku zapomnial dodac skad bierze sie kapital na inwestycje. Artykul, wedle mojej oceny jest nieobiektywny, smiem twierdzic, ze pisze go osoba lekko sfrustrowana, moze wlasnymi poczynaniami inwestycyjnymi. Udowadnianie, ze rynek zatrzyma sie tu czy tu nie ma najmniejszego sensu, gdyz tego nikt nie wie. Podstawowe kwestie takie jak trend ceny zostaly w tym artykule kompletnie pominiete. Oceniam go na trojke.
OdpowiedzUsuńproszę o obiektywne komentarze,
OdpowiedzUsuńktóre bedę obiektywnie czytał
Mam podobne zdanie na temat obecnej sytuacji giełdowej a poprzednim Anonimowym komentatorom sugeruję więcej powściągliwości w uszczypliwym komentarzu artykułu którego pełni wiedzy nie dostrzegacie.
OdpowiedzUsuńWelasquez.
no i się stało ,to co miało się stać,
OdpowiedzUsuńGoldman S. zaczyna się przekręcać, jeszcze tylko jedno uderzenie, w kwietniu analitycy GS zapowiadali iż WIG 20 do końca roku osiagnie 2400p. i wtedy nastąpi mocna korekta, poczekamy i popatrzymy kto rządzi polskim rynkiem !!!
nie chcialem byc uszczypliwy w komentarzu , ani nie mialem w zamysle podwazac zdania autora, wypowiedzialem sie obiektywnie co sadze o artykule i to wszystko. Wedlug mnie jest napisany niefachowo, i jedynie co, to mozna ocenic moje zdanie, mozna sie poprostu ze mna nie zgodzic i tyle. A co do GS , 2400 moze 2500 i co z tego? Napisz jak grasz, wejscie - stop - profit. Chyba , ze GS pomoze Ci w dilu :))) ps. jest tu jakas analiza fibonaciego ? :)))) , jak ktos zaczyna sprzedawac ksiazki o gieldzie, wedlug mnie jego czas juz minal dawno, jakos trzeba sobie radzic w zyciu :))))
OdpowiedzUsuń