środa, 28 października 2009

Inwestycje giełdowe. Korekta czy Armagedon?

Od kilku miesięcy, a konkretnie od ośmiu, rynek porusza się w trendzie wzrostowym. Na rynku największych spółek linia trendu spadkowego została pokonana na początku kwietnia i tym samym zaczęto uznawać, iż bessa odeszła do lamusa. Przez cały ten okres, rynek tylko raz poddał się spadkom, które można nazwać korektą, dość płytką ale korektą.

Ostatnie sesje, które przyniosły wybicie z ponad dwu miesięcznej konsolidacji, zaprowadziły Wig 20(i nie tylko) na nowy, tegoroczny szczyt. Jest to trzeci, po wspomnianej korekcie, lokalny szczyt którego poziom lokuje się wyżej od poprzedniego. Patrząc na rynek właśnie z takiej strony można tylko się cieszyć, że maszynka do robienia pieniędzy, za jaką często indywidualni inwestorzy uznają giełdę, działa bez zarzutów. Myślę, iż potwierdzeniem dla powyższego określenia, były oblegane w ostatnich dniach biura maklerskie. Taka sytuacja miała miejsce za sprawą oferty rynku pierwotnego w postaci akcji PGE. Wśród zapisujących się na akcje PGE trudno byłoby chyba znaleźć choć jedną osobę, która nie wierzyłaby w zysk zaraz po rozpoczęciu notowań akcji tej firmy na parkiecie.

A co jeśli ta wspaniała „maszynka” właśnie zaczęła się psuć? Jeden rzut oka na wykres i już mamy dość poważny sygnał ostrzegawczy.

Jest nim podwójna, negatywna dywergencja na MACD, jeden z lepszych sygnałów sprzedaży.


Aby mówić o rozpoczęciu korekty musimy zaczekać do pokonania wsparcia. Pierwszym, możnaby powiedzieć wstępnym, będzie zejście poniżej górnego ograniczenia trójkąta- konsolidacji na którym dzisiaj zatrzymał się indeks, następnym poziom 2180 – luka z 6.10 i kolejnym najważniejszym poziom ok. 2030 a więc poziom szczytu z przed letniej korekty

Oczywiście, aby uznać, że rozpoczęły się mocniejsze spadki a tym samym został zakończony średnioterminowy trend wzrostowy, potrzeba pokonać ważniejsze wsparcia. Takie najistotniejsze w perspektywie średnioterminowej jest dość odległe bo na poziomie ok. 1800 a więc na poziomie dołka jedynej dotychczasowej korekty. Zanim rynek nie upora się z tym poziomem będziemy mogli tylko mówić o kolejnej korekcie w trendzie rosnącym. Dlaczego o tym pisze? Wydaje mnie się, iż wzrosty od lutego to tylko przystanek przed kolejną falą bessy.

Jest wiele czynników, które na to mogą wskazywać.

Pierwszym z nich to fakt, iż cały spadek od jesieni 2007 miał przebieg ruchu pięciofalowego, a taki nigdy nie kończy spadków.

Drugim to załączony poniżej wykres indeksu szerokiego rynku Wig.



Tutaj wyraźnie widać, że cały wzrost doszedł zaledwie do linii trendu spadkowego.

Z takich najważniejszych mogę podać jeszcze jeden. Miejsce w jakim znajdują się rynki światowe. Nasza giełda jest bardzo młoda i zasięg wykresów to zaledwie początek lat 90-tych. Jednak spoglądając na wykresy DJ, DAX czy innych, można zauważyć, iż wielce prawdopodobnym jest fakt zakończenia w 2007 roku znacznie dłuższej hossy bo od roku 1981-1982 choć osobiście widzę znacznie gorszy obraz- zakończenie jeszcze większej hossy bo trwającej od lat 30-tych ubiegłego stulecia.

Jest jeszcze aspekt psychologiczny zdający się potwierdzać możliwość wystąpienia „małego Armagedonu”, większość dopuszcza możliwość korekty, niektórzy nawet większej ale tylko korekty, prawie nikt nie bierze pod uwagę kolejnej fali bessy.

Ewentualne zasięgi czasowe i cenowe a także dokładniejszą analizę scenariusza jaki najprawdopodobniej nas czeka roześle do wszystkich moich subskrybentów na początku przyszłego tygodnia, być może nawet w niedziele zamiast tygodniowej analizy zamieszczanej w moich bezpłatnych raportach.


Dziękuję wszystkim za zapoznanie się z treścią powyższego artykułu, zapraszam również do przeczytania poprzednich jak i do wpisywania komentarzy!!!


Wszystkich zainteresowanych otrzymywaniem bezpłatnych raportów na temat sytuacji giełdowej a także materiałami szkoleniowymi z zakresu inwestycji giełdowych zapraszam do zapisania się na listę!!!

czwartek, 15 października 2009

Inwestycje giełdowe. Nadchodzi czas zapłaty.

Wczorajsza sesja(14.10.09) przyniosła duże wzrosty na naszym rynku. Bez wątpienia wpływ na taki przebieg notowań miały wyniki JP Morgan zza oceanu. Jakby nie było, jest to duży przedstawiciel tej części gospodarki, która doprowadziła do wielkiego kryzysu. Wykazanie „dobrego” wyniku za ostatni kwartał musiało podziałać „In plus” na szeroka rzeszę byków inwestujących na giełdzie. W tym miejscu nie będę opisywał o jaką grupę byków tutaj chodzi ale myślę, że dalsza cześć tego artykułu to wyjaśni.


Wróćmy jednak do początku ruchu wzrostowego a więc do wczesnej wiosny tego roku. Tragiczne informacje dochodzące z gospodarek całego świata sprowadziły indeksy giełdowe do niskich, dawno nie widzianych poziomów.

Chcąc zahamować pogłębianie się kryzysu, rządy największych krajów rozpoczęły pompowanie (a zarazem drukowanie) pieniędzy w instytucje finansowe jak i również w inne dziedziny życia gospodarczego. Taki krok musiał zadziałać jak hamulec awaryjny w pociągu i w jednym momencie zatrzymać spadki na giełdzie. Rozpoczął się wzrost, który w kolejnych miesiącach był wspierany przez kolejne czynniki. Pierwszym z nich była wiara w łatwiejszy dostęp do kredytów a co za tym idzie wiara w możliwość podniesienia się przedsiębiorstw z kolan. Łatwiejszy dostęp do kredytów mógłby również wpłynąć pozytywnie na załamany rynek nieruchomości jak i na ogólną konsumpcje. Niestety nic takiego się nie realizowało i do dzisiaj nie realizuje.

Kolejnym czynnikiem, który pozwalał na kontynuacje wzrostu to poprawa różnej maści indeksów ukazujących nastroje różnych grup społecznych itp. Skoro cały czas rządzący nagłaśniają, że taki zastrzyk gotówki musi pomóc to w końcu wielkie rzesze ludzi zaczynają w to wierzyć.

Następnie przyszedł czas na „manipulowanie” wynikami spółek. Zaniżane przez analityków prognozy okazywały się gorsze od faktycznych danych. Tym samym dawano kolejne powody do wiary, że jest coraz lepiej i najgorsze już za nami. Nic nie przeszkadzało w kontynuacji wzrostów na giełdzie.

Wreszcie pojawiły się twarde dane z gospodarek, które co prawda wskazywały na wyhamowywanie kryzysu, jednak nie pokazywały aby gospodarki miały ruszyć do góry tak jak to się o tym mówiło. Zaczęły pojawiać się komentarze, iż może jednak rynki zbyt mocno urosły i najwyższa pora na korektę.

Jednak na szczęście dla byków nastał czas wyników kwartalnych i znowu pojawiła się szansa na utrzymanie rynku w wysokich strefach poziomów punktowych za sprawą lepszych wyników od zaniżonych prognoz.


W tym miejscu chciałbym wyraźnie podkreślić, że cały wzrost od lutego to profesjonalne zagranie największych instytucji bankowych.

Udzielanie kredytów z pieniędzy otrzymanych od rządu mogłoby przynieść zyski ale dopiero po kilkunastu miesiącach. Tutaj trzeba było zadziałać błyskawicznie aby nie utracić wynagrodzeń, premii itp. Kapitał jaki został wpompowany w instytucje finansowe w połączeniu z psychologicznym podejściem do rynku giełdowego i jego uczestników pozwolił na mistrzowski ruch w celu ratowania swoich prywatnych interesów.

Na początku tego tekstu pisałem o wynikach JP Morgan. Spoglądając tylko i wyłącznie na ostateczny wynik zysków, który jest 7 razy lepszy od tego z ubiegłego roku, można powiedzieć, że wszystko jest na najlepszej drodze do szybkiego powrotu na drogę rozkwitu. Jednak przyglądając się nieco dokładniej można zauważyć, że ponad 2/3 zysku przypada na część inwestycyjną, która tylko za sprawą kreatywnej księgowości(jak najbardziej zgodnej z prawem- wycena toksycznych aktywów według własnego uznania ) wygląda tak różowo. Jest to niezbity dowód na to co pisałem wyżej. Spoglądając na kwoty jakie stoją po stronie tzw. złych kredytów można stracić znaczną część dobrego humoru.

Śmiem twierdzić, iż od jakiegoś czasu wzrosty na giełdzie są bez pokrycia. Bo jak wytłumaczyć, że już dwa czy trzy miesiące temu akcje wyprzedawali zarządzający spółkami giełdowymi a więc ludzie, którzy chyba najlepiej wiedzą jak wygląda i jak będzie wyglądać sytuacja w ich firmach(pisałem o tym kilka artykułów wcześniej) Jednak giełda ma to do siebie, że póki trend trwa to nie ma co z nim walczyć. Nikt jednak nie musi się pod niego podłączać zwłaszcza jeśli chce tego dokonać po 60% wzrostu.

Moim skromnym zdaniem ostatnie dwa miesiące to wręcz podręcznikowa dystrybucja akcji z rąk wspominanych instytucji bankowych do rąk indywidualnych, zaślepionych byków.

O tym że mamy okres dystrybucji akcji bezpośrednio przekonują takie wskaźniki jak Akumulacja/Dystrybucja czy OBV.

Z każdym dniem jestem coraz bardziej przekonany, że to co nas czeka na przestrzeni kilkunastu kolejnych miesięcy to sytuacja o jakiej zapewne nikt prawie nie myśli i nikt prawie w nią nie uwierzy i raczej nie chodzi tu o korektę.

Każdy kolejny dzień tych bezpodstawnych wzrostów przybliża nas do kolejnej fali bessy, która sprowadzi indeksy w okolice jeszcze dawniej nie widziane niż te z przełomu 2008/2009.

Wystarczy spojrzeć na wykresy rynków zagranicznych a zwłaszcza USA aby porównać w jakiej fazie cyklu giełdowego obecnie się znajdujemy.

Jednak nie jest celem tego artykułu przedstawienie analizy indeksów i dlatego zainteresowanych odsyłam do zapisania się na listę Raportów Giełdowych(górna część strony po prawej). W najbliższym czasie roześle pełną analizę do moich subskrybentów. Zaznaczę, że nie jedna osoba po zapoznaniu się z nim może uznać mnie za …… w najlepszym przypadku żartownisia.


Dziękuję wszystkim za zapoznanie się z treścią powyższego artykułu, zapraszam również do przeczytania poprzednich jak i do wpisywania komentarzy!!!


Wszystkich zainteresowanych otrzymywaniem bezpłatnych raportów na temat sytuacji giełdowej a także materiałami szkoleniowymi z zakresu inwestycji giełdowych zapraszam do zapisania się na listę!!!

czwartek, 1 października 2009

Inwestycje giełdowe. Dystrybucja pełną parą.

Kiedy rynek akcji spada „na łeb na szyję” wówczas nie ma chętnych do zakupu. Przychodzi jednak taki moment kiedy „silne ręce” nadstawiają swoje worki i zbierają do nich papiery. Innymi słowy drobny akcjonariat w panice dalej wysprzedaje swoje resztki akcji a wielki akcjonariat kupuje. Mało tego, „lepiej poinformowani” kupują nie windując tym samym cen zbytnio do góry ponieważ po przeciwnej stronie stoi spanikowana podaż.

Przy szczytach sytuacja wygląda podobnie tylko strony zmieniają się rodzajem działania. Silne ręce oddają akcje w „słabe ręce”.

Wydawać się może, iż samodzielny inwestor nie ma zbytnio możliwości wygrać tej walki. I tak w większości przypadków jest. Głównie za sprawą dwóch największych wrogów każdego gracza giełdowego. Są nimi „strach” i „chciwość” a więc skrajne stany emocjonalne, które na całe nieszczęście dopadają większość spekulantów i to oczywiście w najgorszym z możliwych okresie.

Tak jak napisałem powyżej, taka sytuacja przydarza się większości jednak nie wszystkim. Ci, którzy potrafią zachować zimną krew i do spekulacji giełdowych podchodzą z jak największym obiektywizmem, mogą ustrzec się katastrofy a przy odrobinie szczęścia zarobić fortunę.

Naprzeciw wąskiej grupie profesjonalnych inwestorów „wychodzą” różne wskaźniki, które ułatwiają uniknąć pułapki, jaką są punkty zwrotne na rynku. Do takich technicznych narzędzi należą On Balance Volume(OBV) i Accumulation/Distribution.

Pierwszy z nich przedstawia relacje między wolumenem a zmianami cen. OBV to skumulowana suma wielkości obrotów. Pokazuje czy wolumen obrotu danego papieru czy indeksu ma tendencję rosnącą czy malejącą. Gdy kurs zamknięcia jest wyższy niż kurs zamknięcia z dnia poprzedniego cały wolumen obrotów jest traktowany jako wolumen rosnący. Gdy kurs zamknięcia w danym dniu jest niższy niż poprzedni kurs zamknięcia cały wolumen jest uznawany za malejący.

Podstawowe założenie analizy OBV stwierdza, iż zmiany jego wartości wyprzedzają zmiany cen. Teoria głosi, że napływ kapitału „silnych rak” jest sygnalizowany rosnącą wartością OBV. Gdy w kolejnym etapie na rynek napływa kapitał szerokiej rzeszy drobniejszych inwestorów następuje zdecydowany wzrost zarówno cen jak i wartości OBV.

Jeśli ruch cen wyprzedza zmianę wartości OBV mamy do czynienia z tzw. ruchem niepotwierdzonym. Ruch niepotwierdzony może mieć miejsce na szczycie hossy(gdy wzrostowi cen nie towarzyszy wzrost OBV) lub na dnie bessy (gdy spadkowi cen nie towarzyszy spadek OBV).

OBV porusza się w trendach tak samo jak ceny a trend boczny nazywany jest trendem wątpliwym. Zatem przełamanie trendu panującego na OBV i jego zmiana na rosnący bądź spadający daje sygnał, iż wkrótce nastąpi zmiana trendu na cenach. Daje zatem sygnały wyprzedzające. Patrząc na poniższy wykres obrazujący indeks Wig 20 możemy wyraźnie zauważyć, że obecnie właśnie z takim zjawiskiem mamy do czynienia.



Drugim wskaźnikiem o którym wspomniałem na początku tego artykułu jest Accumulation/Distribution. Akumulacja/Dystrybucja to wskaźnik momentum uwzględniający zmiany cen i wolumenu obrotów. Wskaźnik opiera się na założeniu, iż im większy obrót towarzyszy zmianie cen tym bardziej znacząca jest ta zmiana.

Wzrost wartości wskaźnika Akumulacja/Dystrybucja pokazuje nam, iż dany papier wartościowy jest akumulowany gdyż większość wolumenu obrotów związana jest ze wzrostowym ruchem cen. Gdy wartość wskaźnika spada oznacza to, że dany papier podlega dystrybucji gdyż większość wolumenu obrotów jest związana ze spadkowym ruchem cen.

Rozbieżność kierunku poruszania się wskaźnika z kierunkiem poruszania się cen wskazuje na nieuchronną zmianę poziomu cen. Gdy wskaźnik zmienia wskazania z akumulacji na dystrybucję zachodzi najprawdopodobniej wymiana akcji między „silnymi rękoma” a drobnym akcjonariatem. Akcje po najwyższych cenach kupują rozemocjonowani drobni gracze.

Jak łatwo się domyśleć, w przypadku pojawienia się złych informacji drobny akcjonariat wpadnie w panikę i spadki mogą trwać w najlepsze.



W przeciągu ostatnich kilku dni mieliśmy do czynienia z gorszymi danymi z gospodarek różnych rejonów świata. Od produkcji przemysłowej w Niemczech przez indywidualny popyt konsumpcyjny w Polsce do ISM w USA. Na obecną chwilę (01.10.09 godz. 15.30) nie wywołało to jeszcze żadnych przykrych konsekwencji dla posiadaczy akcji ale myślę, że taka sytuacja nie może potrwać zbyt długo. Zwłaszcza, że sprzymierzeńcem dla niedźwiedzi staje się rynek walutowy jak techniczna sytuacja giełdy w USA, ale o tym w kolejnym artykule. Może już jutro?

Dziękuję wszystkim za zapoznanie się z treścią powyższego artykułu, zapraszam również do przeczytania poprzednich jak i do wpisywania komentarzy!!!


Wszystkich zainteresowanych otrzymywaniem bezpłatnych raportów na temat sytuacji giełdowej a także materiałami szkoleniowymi z zakresu inwestycji giełdowych zapraszam do zapisania się na listę!!!


Uwaga!!! Już w pierwszej połowie października planuje rozesłać do wszystkich osób zapisanych na listę raportów „Prognozę Wig 20 na kolejne miesiące”.