W świecie inwestycji nie ma miejsca dla osób, które wszystko tłumaczą sobie na swoja korzyść. Zatwardziałe byki, tak samo jak zatwardziałe niedźwiedzie idą na odstrzał prędzej czy później. Niestety częściej prędzej niż później!
Co tak naprawdę jest przyczyną takiego stanu rzeczy?
Jak zwykle na to pytanie można znaleźć wiele trafnych odpowiedzi, jednak ja chciałbym wspomnieć o kilku, tych najważniejszych.
Po pierwsze, ludzie traktują giełdę jak maszynkę do łatwego zarabiania pieniędzy. Rozpoczynają inwestowanie bez żadnego lub prawie żadnego przygotowania(mówię oczywiście o tych, których rynek nazywa „leszczami”, ja osobiście mówię o nich „kurczaczki” tuczone przez lisy). Większość inwestorów indywidualnych rozpoczyna przygodę z giełdą pod wpływem emocji pompowanych przez informacje o rosnących cenach akcji. Dopiero pierwsze dotkliwe porażki zmuszają ich do sięgnięcia po wiedze inwestycyjną. Niestety tylko nieliczni zgłębiają ja dokładnie. Większość przeczyta co najwyżej jakąś książkę o analizie technicznej, bądź poszuka w sieci kilka faktów dotyczących analizy fundamentalnej.
Po drugie, większość graczy popełnia jeden z podstawowych błędów wynikający z natury ludzkiej, a mianowicie bardzo szybko przyłącza się do „stada” i utożsamia całkowicie z rzeszą graczy, którzy w danym momencie przewodzą na giełdzie. To z kolei, wpływa na brak samodzielnego myślenia, na brak samodzielnej analizy, a co za tym idzie, brak selekcji informacji i „oddzielenia ziarna od plew”.
Po trzecie, całe rzesze spekulantów giełdowych zamiast obiektywnie patrzeć na inwestycje giełdowe ciągle popada w skrajne stany emocjonalne jakimi są strach i chciwość. Pod wpływem takich stanów uniesienia nikt nie jest w stanie wygrać z rynkiem.
Tak jak pisałem wyżej, można by znaleźć jeszcze wiele innych odpowiedzi ale moje 16-to letnie doświadczenie giełdowe podpowiada mi, iż te trzy przyczyny są najbardziej istotne.
Do zamieszczenia na moim blogu tych krótkich przemyśleń, skłoniły mnie dziesiątki maili jakie otrzymuje od prenumeratorów moich raportów giełdowych, które rozsyłam co tydzień z analizą bieżącej sytuacji panującej na giełdach.
Każdy kolejny tydzień przynosi mi coraz więcej maili. Z jednej strony jest to zrozumiałe, ponieważ z każdym tygodniem powiększa się grono osób zapisujących się na wspomniane raporty. Jednak z drugiej strony coraz więcej maili to efekt, iż szerokie grono początkujących inwestorów(na co w ostatnim czasie mieliśmy wiele dowodów, pisałem o tym w jednym z poprzednich artykułów) pod wpływem nieprzerwanie rosnącej giełdy od lutego 2009 chce zarabiać na akcjach. Sam fakt, że chce to nic złego, ba nawet bardzo dobrze, tylko dlaczego zabiera się za tą działalność w okresie kiedy wyraźnie widać, że coś jest nie tak i ta jazda w górę ma się mocno ku końcowi?
Wzrost od lutego to już ponad 80%, co w całej historii giełdy zdarzyło się dwa lub trzy razy. Cały marsz w górę rozpoczął się z jasnych powodów: znaczne niedoszacowanie wartości akcji spowodowane paniką wyprzedaży, szansa na zatrzymanie recesji po przez wpompowanie wielu miliardów dolarów. Zapewne jeszcze kilka powodów można by znaleźć.
Jednak od kilkunastu, a może nawet trochę więcej, dni na rynku, dostrzec można brak pozytywnych reakcji na „dobre” informacje i dane. (piszę „dobre” ponieważ są to dane, które wskazują że jest trochę lepiej niż w poprzednich miesiącach, kwartałach, ale nadal dużo gorzej niż np. rok temu). To co było dobre na początku wzrostu, nie może być wystarczające do kontynuacji w nieskończoność.
Kolejnym czynnikiem stwarzającym poważne zagrożenie dla posiadaczy akcji jest zachowanie, a właściwie obraz techniczny polskiej złotówki w stosunku do euro. Widać wyraźny spadkowy klin z potrójnym dnem na poziomie 4.06 i zarazem na poziomie 50% zniesienia całego spadku wartości złotego z jakim mieliśmy do czynienia do początku lutego 2009. Zatem wiele wskazuje na to, iż rosnąca złotówka odchodzi do lamusa i pora na kolejne jej osłabienie.
Sam wykres naszego Wig 20 w ujęciu tygodniowym, a wiec w wymiarze który możemy odnosić do nieco dłuższej perspektywy czasowej niż kilka czy kilkanaście dni, daje nam również poważne powody do obaw o możliwość kontynuacji wzrostów.
Utworzona i potwierdzona formacja odwracająca trend na wykresie świecowym, przemawia za spadkami. Skuteczne pokonanie popytu przez barierę 38.8% zniesienia całego spadku od 2007 to raczej zachęta do wstrzymania się z inwestycjami w akcje niż odwrotnie. Oczywiście o sygnałach sprzedaży na MACD i negatywnej dywergencji nie trzeba już wspominać.
Wzrostowy klin na indeksach w USA
z idealnie malejącym obrotem podczas wzrostów i zatrzymaniem na poziomie 38.8% to kolejny dowód przemawiający za zachowaniem dużej ostrożności i co najmniej powstrzymaniem się od zakupów akcji.
Jest jeszcze jedna kwestia. Złoto!
Jak historia pokazuje rosnące ceny złota są równoznaczne z odwrotem od rynku akcji, a ten kruszec mocno zbliżył się do swoich rekordów i to rekordów w długoterminowym trendzie wzrostowym. To tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś chciał zarzucić, iż nasza giełda też znajduje się przy szczytach z ostatnich kilku miesięcy.
Dziękuję wszystkim za zapoznanie się z treścią powyższego artykułu, zapraszam również do przeczytania poprzednich jak i do wpisywania komentarzy!!!
Wszystkich zainteresowanych otrzymywaniem bezpłatnych raportów na temat sytuacji giełdowej a także materiałami szkoleniowymi z zakresu inwestycji giełdowych zapraszam do zapisania się na listę!!!
Co do złota to pytanie jest na ile jest silne swoją własną siłą (popyt azjatycki) a na ile słabe słabością dolara. Niemniej jednak uważam, że jeszcze pociagnię na północ. PNP
OdpowiedzUsuńDupa
OdpowiedzUsuń