Do napisania tego artykułu skłoniło mnie ciągłe podkreślanie w mediach (oczywiście przez różnych „specjalistów” od rynku akcji), iż spadek na giełdzie, z jakim mamy do czynienia od połowy czerwca 2009, nie jest poparty wzrastającymi obrotami a co za tym idzie nie powinien być „bolesny” dla posiadaczy akcji.
Bez względu na efekt końcowy mającej miejsce korekty, jako doświadczony inwestor, nie mogę przejść obojętnie obok takich wprowadzających w błąd komentarzy!
Lata doświadczeń na GPW dały mi wystarczającą ilość dowodów na to, iż utarte pojęcie, że każdy trwalszy ruch indeksów(oczywiście dotyczy również akcji) musi być poparty rosnącym (oczywiście również znacząco dużym) obrotem jest błędne w przypadku spadków.
Jak to wygląda naprawdę?
Kiedy rynek wchodzi w fazę trwałych wzrostów, wówczas „każdego” dnia cena akcji rośnie i nawet przy założeniu, iż udział w „grze” bierze stała liczba inwestorów, siłą rzeczy obrót musi rosnąć. Oczywiście zapewne każdy uczestnik rynku jak i również zainteresowany obserwator zdaje sobie sprawę, że wraz z kolejnymi wyższymi notowaniami papierów coraz większa ilość inwestorów wychodzi z ukrycia i zajmuje miejsce w szeregu czynnych graczy. Taki wzrost ilości uczestników spekulacji giełdowych niesie za sobą również wzrost ilości akcji zmieniających właściciela. Mamy zatem jednoczesny wzrost wolumenu jak i również wzrost wartości obrotów na sesję.
Odwracając kolejność, tylko wzrost wolumenu wraz ze wzrostem obrotu może być gwarancją trwałych i silnych wzrostów. Podkreślę tutaj znaczenie słowa „trwałych” ponieważ silne cenowo wzrosty mogą odbyć się również na małych obrotach jednak są to prawie zawsze sztuczne ruchy, które w bardzo krótkim czasie są korygowane i niwelowane.
W czasie spadków poruszana wyżej kwestia nie jest już taka oczywista. Gdy rynek wchodzi w fazę spadków zawsze w głowach inwestorów powstaje pytanie czy to tylko mała korekta, czy może mimo wszystko większe spadki a być może nawet i początek bessy? I tutaj baczna obserwacja dotychczasowych spadków(doświadczenie) pokazuje, że dłuższe spadki, niekoniecznie zamieniające się w besse czy też nawet znoszące większą część uprzednich wzrostów, w każdym bądź razie trwające nieco większą ilość czasu, odbywają się na mniejszych obrotach. Nie chcę aby ktokolwiek przyjmował to za dogmat, dlatego oprócz zamieszczonego wykresu postaram się wyjaśnić mechanizm jaki tutaj działa.
Jeśli wartość akcji spada to sam fakt niższych cen powoduje spadek wartości obrotu. Aby ta sytuacja mogła się zmienić potrzebna jest większa ilość chętnych do zakupu akcji lub muszą pojawić się kupujący o zasobniejszych portfelach. W przypadku kiedy z sesji na sesje obrót nie wzrasta a nawet i maleje i to samo dzieje się z wolumenem oznacza to tylko tyle, iż dane poziomy cenowe nie są akceptowane przez kupujących. To za sobą pociąga konsekwencje w postaci „beztransakcyjnego” obniżania cen przez sprzedających i tak trwa dopóki nie pojawią się chętni na zakup. Dopiero znaczący wzrost kupujących doprowadza do znacznego wzrostu transakcji, a co za tym idzie wolumenu i obrotu. Idąc dalej należy powiedzieć sobie jasno, że na spadającym rynku drobni inwestorzy raczej żyją w strachu i nie dokonują zakupów. Na taki ruch decydują się jako pierwsi ci z większymi portfelami inaczej określani jako „lepiej zorientowani”. Kiedy duzi inwestorzy biorą się za zakupy to możemy spodziewać się zmiany kierunku indeksów giełdowych na wzrostowy. Z tego samego powodu, kiedy spadkom od początku towarzyszą duże obroty możemy raczej spodziewać się szybkiego powrotu do wzrostów.
Jest jeszcze jeden wariant, mianowicie kiedy na spadkach cały czas maleją obroty. Dochodzi wówczas do sesji spadkowej na bardzo małym, wręcz drastycznie małym obrocie. Najczęściej jest to znak że mamy do czynienia z dołkiem ale chwilowym. Innymi słowy nie ma chętnych do kupna bo sprzedającymi są „lepiej zorientowani” a mali na spadkach raczej nie staja po stronie popytu. Wówczas to rynek najczęściej jest podciągany aby zaangażować większą część graczy po czym następuje kolejna fala wyprzedaży, która z dużym prawdopodobieństwem zajdzie dalej niż poprzednia. Z takimi sytuacjami mamy najczęściej do czynienia w długoterminowych trendach spadkowych.
Myślę, że udało mi się wyjaśnić kwestie jak to tak naprawdę jest z obrotami na spadkach. Oczywiście są to trochę uproszczone objaśnienia bo np. w trakcie pierwszych dni rozpoczynającej się bessy również będą znaczne obroty i wolumen, a to za sprawą że ci sami „lepiej zorientowani” inwestorzy wyprzedają akcje a omamieni hossą drobni gracze starają się wykorzystać każdy spadek do zakupów. Jednak już po niedługim czasie wszystko wraca do wyżej opisanej normy.
Chciałbym podkreślić, że celem tego artykułu jest zwrócenie uwagi na kwestie obrotów w trakcie spadków, którą „specjaliści” występujący w mediach tak bardzo zniekształcają przez co niejednokrotnie wprowadzają w błąd drobnych inwestorów. Nie jest celem tego artykułu rozstrzygnięcie kwestii czy obecne spadki to tylko drobna korekta, czy początek większej korekty wzrostów mających miejsce od lutego 2009, czy też może początek kolejnej fali bessy! Takim aspektem zajmę się być może za kilka dni i nie omieszkam podzielić się swoimi przemyśleniami ale już dzisiaj możesz zajrzeć tutaj i …….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz